Podobno rodzice dzielą się na tych którzy lubią wszystko najpierw sprawdzić, doczytać, dopytać innych i na tych którzy zdają się bardziej na własne odczucia w kwestii wychowywania dzieci. Ja zdecydowanie należę do pierwszej kategorii. Już w ciąży przeczytałam kilka poradników. Postanowiłam podzielić się swoimi uwagami na temat niektórych...
Na dużą uwagę (tak, tak!) moim zdaniem zasługuje ,,Język niemowląt" Tracy Hogg. Wiele przykładów z życia różnych rodzin. Tracy twierdzi że można nauczyć się odczytywać sygnały werbalne i po za werbalne nawet od najmłodszych dzieci. Dzieci komunikują niemal wszystkie potrzeby płaczem. Głód, zmęczenie, znudzenie, ból, potrzebę nowej pieluszki :)Sprawdziłam- ma rację! Po raz pierwszy przeczytałam książkę ,,na sucho" tzn. nie mogąc obserwować dziecka (bo w ciąży :) a potem drugi raz już jako młoda mama, a niektóre fragmenty nawet kilka razy :) Ciężko jest spokojnie ,,obserwować" bobasa gdy płacze a my na początku panikujemy, ale jeżeli za radą Tracy (,,zaklinaczki dzieci") oprzemy rozkład dnia na ,,łatwym planie" (podany i opisany w książce) szybko rozszyfrujemy o co chodzi. Dzięki temu łatwiej będziemy przewidywać zachowania dziecka i w porę zaspokajać jego potrzeby.Co najbardziej zapadło mi w pamięć? Rada: Szanuj swoje dziecko!!! Od początku traktuj go jak na człowieka z potrzebami, preferencjami, charakterem. Nie porównuj, nie próbuj na siłę zmienić, mów do niego jakbyście rozmawiali, opisuj wszystko co zamierzasz zaraz zrobić i opisuj czynności (szczególnie gdy to dotyczy dziecka). Po prostu szanuj. Ta rada pomaga mi szczególnie gdy synek wymaga dużo uwagi, a ja jestem już zmęczona :)

Po kolejną ksiażkę sięgnęłam trochę z ciekawości. Rodzicielstwo bliskości to termin ostatnio bardzo popularyzowany. Ma wielu zwolenników ale także przeciwników, którzy zarzucają, że to prosta droga do maksymalnego rozpieszczenia dziecka. Autorzy ,,Księgi rodzicielstwa bliskości" małżeństwo William i Martha Sears, którzy doczekali się 8 dzieci i są lekarzami, wymyślili 7 filarów bliskości:
-bycie blisko od porodu
-karmienie piersią
-noszenie dziecka (na rękach, w chuście, nisidełku)
-spanie przy dziecku
-słuchanie płaczu dziecka (ze zrozumieniem)
-uważanie na tzw. trenerów dzieci
-zachowanie równowagi i wyznaczanie granic
Niektóre rady/zalecenia/przestrogi mnie śmieszyły np. taka żeby spróbować połaczyć pracę zawodową i obowiazki domowe (typu sprzątanie) z zajmowaniem się dzieckiem (przykład nauczycielki prowadzącej lekcję z dzieckiem zawiazanym w chustę...!) Na szczęście autorzy nie piszą ,,musisz" stosować FB (filary bliskosci), tylko zachęcają. Jezeli nie uda nam się wprowadzić wszystkich FB to wzmocnijmy te które nam odpowiadają. Ja np. nie śpię z dzieckiem w jednym łóżku ale noszę je w nosidełku :) Co najbardziej zapadło mi w pamięć? Ciągłe nawoływanie autorów do nawiązania bliskiej więzi z dzieckiem, która w przyszłosci zaprocentuje. Rady dla ojców (cały obszerny rozdział!) jak nawiązać dobry kontakt z maluszkiem od początku. Rady dla kobiet aby zadbały o swoje potrzeby, bo ,,tym, czego najbardziej potrzebuje twoje dziecko, jest szczęśliwa, wypoczęta matka." :)

Kaz Cooke napisała kolejny poradnik po ,,Ciężarówce przez 9 miesięcy" pt. ,,Dzieciozmagania". Jak zwykle dodała masę zabawnych rysunków i komentarzy. Najchętniej bym je tu zamieściła. Książka posiada podtytuł ,,Z maluchem przez pierwsze 5 lat." Ogromna i gruba jak encyklopedia (ale duże litery ;) Niby dużo humoru, ale wszystkie informacje i zalecenia wydają się być zgodne z publikacjami stricte medycznymi. Do tego zacytowane wypowiedzi innych rodziców, spisy pomysłów na zabawy, prezenty (dużo tego i dobrane do wieku). Moim zdaniem ta książka to świetny pomysł na prezent dla przyszłej mamy, albo w czasie pierwszych odwiedzin po porodzie. Z jednej strony zawiera mnóstwo przydatnych informacji z drugiej strony bawi i ,,puszcza oko" do czytelnika. Na samym wstępie można rozwiązać test. Pierwsze pytanie co zrobić jak maluch cały czas płacze:
odesłać do szpitala i zarządać zwrotu kosztów, czy może dać batonik, czy może założyć czapkę z nausznikami (oczywiście sobie) ;) Taka właśnie jest Cooke!

Daleko w tyle książka ,,Każde dziecko może nauczyć się spać" Annette Kast-Zahn. Przeciwieństwo rodzicielstwa bliskości. Po krótce: dziecko uczymy od początku spać w łóżeczku, najlepiej bez smoczka, bez noszenia na rękach, głaskania, siedzenia obok aż zaśnie i innych umilaczy. Dziecko ma się nauczyć, że łóżko jest o.k., że jak poleży to uśnie. Autorka zaleca też metodę 3-5-7, czyli zostawiamy dziecko na 3 minuty, nawet jak płacze, po czym wchodzimy, mówimy że jest dobrze, głaszczemy i wychodzimy na kolejne 5 minut... a dziecko płacze. I tak dalej, co 7 minut aż do skutku (czyli do zaśniecie z płaczu, z rezygnacji...)Szkoda że informacja o tym, że metoda nadaje się do dzieci minimum 6 miesięcznych znajduje się w ostatnim rozdziale! Ja próbowałam nauczyć synka zasypiać bez smoczka dosłownie 1 dzień w 5 miesiącu (zanim doczytałam książkę do końca). Moim zdaniem metoda zbyt surowa. Podejście autorki do rodzicielstwa też. Widziałam jak moje dziecko się męczy, jak traci poczucie bezpieczeństwa (potem miał kilka dni ciągłego wtulania się i płakał jak go chociaż na chwile odkładałam). Co mi się spodobało? Pomysł z grafikiem snu i karmienia, tzn. zaznaczanie na wykresie o której co było. Po 10 dniach można zaobserwować rytm dobowy naszego dziecka, ewentualnie przeliczyć stosunek przesypianego czasu w dzień i w nocy.

Czytam książki bo nie chcę żeby coś ważnego, jakaś dobra rada mnie ominęła. Czasami wystarczy spojrzeć na swoją sytuację z innej strony, żeby sobie pomóc. Z każdej ksiażki coś zapamiętuję, coś wzbogaca moją wiedzę teoretyczną na temat wychowania dzieci. Ale decyzja co z nią zrobię należy do mnie :)